Jak to mawiają, tylko krowa nie zmienia zdania.... i przyszło nam ponownie nim iść w tym roku.
Tak jak wcześniej wspomniałam - mieszkamy w "Wieżyczkach", więc mamy blisko do czarnego szlaku.
Trasę rozpoczynamy od ulicy Sobieskiego, wskakujemy na czarny szlak i idziemy nim aż do bacówki (gdzie nota bene można kupić owcze sery), zaraz za bacówką krzyżują się dwa szlaki - czarny i niebieski. Dalszą część trasy do pierwszego punktu wypoczynkowego (skrzyżowanie niebieskiego z drogą rowerową) pokonujemy szlakiem niebieskim. Stromizna jest spora, kamienie utrudniają nieco jazdę wózkiem. Po ok. 1 km docieramy do punktu, gdzie robimy sobie przerwę. Następnie wybieramy opcję dłuższej trasy i przeskakujemy na drogę rowerową - dosłownie puściusieńką idziemy dłużej, przy mniejszym nachyleniu, bez kamordoli i pielgrzymek. Kolejna zaleta to cudny widok na Stóg Izerski i kolejkę gondolową. Idziemy tak ok. 2-3 km i ponownie docieramy do szlaku niebieskiego. Przeskakujemy na właściwą trasę i podążamy w kierunku Chatki - którą po ok. 3,4km mamy zaszczyt zobaczyć :) :)
Trasa cudna, słońce pięknie świeci - ale jak to na Polanie Izerskiej czy Hali Izerskiej - wieje okrutnie.
Teo uziemiony w wózku - co mu średnio się podoba i końcówkę trasy manifestuje głośnym płaczem.
Chatka Gorzystów okupowana przez turystów - kolejka kilometrowa za naleśnikami.
My natomiast, wbijamy do kuchni turystycznej, szybkie jedzenie, przebieranie dziecka, pieczątka i uciekamy z powrotem przed wzmożonymi powrotami turystów.
Wracamy tą samą trasą (choć przez chwilę rozmyślamy czy by jej nie skrócić i w całości przejść niebieskim), ale rezygnujemy - bo za duży kąt nachylenia i kamienie. Nie chcemy by nasze dziecko było wytrzepane jak jajko na jajecznicę.
Nogi bardzo bolą, ale humory dopisują. Nawet Jędrek przestał narzekać, a Teo płakać.
Wracamy do domku, gdzie gospodarze organizują ognisko integracyjne. Jest kiełba z ognicha - o czym można więcej marzyć?
Izery to jest to! najlepsze miejsce - tuż zaraz po Beskidach. Przyznam szczerze, ze uwielbiam Izery w deszczu - wówczas torfowiska wyglądają cudnie. .... ale na deszczowe Izery przyjdzie nam jeszcze trochu poczekać - Teo musi dorosnąć.
Nasza trasa - niestety telefon padł przy powrocie - wiec nie jest nagrana całość:
https://www.relive.cc/view/rt10004957584?fbclid=IwAR08QnD_bXAQ60Aifvd5cd8U-NYPDglC01EplJrmgIO3ruO4ijRi46QHpc4
ale analogicznie- powrót taki sam jak początek trasy.
Uczestnicy: MAMA, TATA, JEDREK, TEO.
bacówka za nami, zaraz odbijamy na niebieski:
niebieski szlak - tu jeszcze wygląda znośnie ;)
w tym miejscu przeskakujemy na drogę rowerową (odbijamy w prawo):
droga płaska i przyjemna - z przodu Stóg Izerski:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz