poniedziałek, 30 kwietnia 2018

E jak Energylandia w Zatorze

Planując podbój Śląska (podczas naszej wyprawy), za punkt dalece istotny dla najmłodszego członka rodziny, obieramy na swój celownik Energylandię w Zatorze.
Nie ma chyba Polaka, który nie słyszałby o tym parku rozrywki. Szał na extremalną zabawę, parki linowe i wodne trwa w pełni. Reklamy pojawiają się już nie tylko w TV publicznej, ale nawet zasięgiem obejmują MiniMini....

Tak owoż reklama dociera i do nas, wręcz trafia w nasze serca ;) Jedziemy do Energylandii.
Teren nam dość znany (wcześniej penetrowaliśmy okolice Andrychowa i tamtejszych parków rozrywek), docieramy zatem bez problemu.

Na miejscu duży parking, za który trzeba oczywiście zapłacić (najlepiej w kasie na wejściu). Co ważne kobiety w ciąży (i tutaj trzeba pamiętać o karcie ciąży), dzieci (zależnie od wzrostu) mają zniżkę.

Jeśli chodzi o sam park - robi wrażenie, każdy znajdzie coś dla siebie - multum karuzel, zjeżdżalni, rollercoasterów i innych form extremalnej rozrywki.

Zaplecze sanitarne na dobrym poziomie: łazienki niemalże co 200 m, suszarki (na wypadek zmoczenia ubrań). Jeśli chodzi o gastronomię - człowiek z głodu tutaj nie umrze na pewno - od fast foodów po jedzenie restauracyjne.

Nas urzekły bardzo zjeżdżalnie wodne (m.in. Toffiifee), występy iluzjonistów oraz kino 7D (efekty dźwiękowe, ruchowe, a nawet moczą wodą :P).


Energylandia welcome to!





wspomniane Toffifee



Studiowanie mapy

Jędrek pirat



pirat drogowy :)



pokazy kaskaderskie



trasa Safari



Celowanie do kibelka

30/04/2018







niedziela, 29 kwietnia 2018

Beskid Żywiecki - Korbielów - Hala Miziowa - Pilsko

Nie ukrywam, że od dłuższego czasu myślałam o odwiedzeniu Beskidu Żywieckiego i Hali Miziowej.
Duża zasługa PTTK i akcji Turystyczna Rodzinka :) Zespół zapalonych Górzystów dość aktywnie promował to miejsce w minionym okresie.
Lekko z obawą podeszliśmy do tematu...a dlaczego? Na licznych blogach straszą krzykacze o trudności w podejściach pod strome góry, niebywałych długościach tras, itp...
Co prawda odległości i podejścia nie są dla nas tak straszne....ale wszystko się zmienia wraz ze zmianą stanu - a wejściem w tzw. stan błogosławiony. Wówczas małe podejście bywa pogromcą i sprawcą nielichej zadyszki.

Jak było tym razem? Końcówka pierwszego trymestru ciąży i góry? Ktoś powiedziałby - baba oszalała. Po dokładnej konsultacji z lekarzem oraz de facto za jego namową do wyjazdu  - postanowiliśmy spróbować i uderzyć na Beskidy :)

Punkt startowy - Korbielów - malownicza mieścina tuż przy granicy ze Słowacją. Zero szpanu, zero tłoku, zero pseudoturystyki - tylko zapaleńcy i miłośnicy gór (a nie okolicznych pubów i marketów).
Osobiście nie mam nic do tych drugich, albowiem każdy z nas jest inny i wybiera to,co mu odpowiada.
My uwielbiamy ciszę i spokój :)

Coś o Korbielowie:

Za wiki:
"Miejscowość położona jest w Beskidzie Żywieckim, na stokach Pilska, 19 km na południowy wschód od Żywca nad rzeką Glinną (lewy dopływ Koszarawy)[1]. Sąsiaduje z krainą Orawa, która leży u podnóża Babiej Góry (1725 m n.p.m.)."


Baza noclegowa, opis tras, kamery internetowe ,etc. Dostępny tutaj:
https://korbielow.net

Wracając do naszej trasy i relacji z niej - > Z samego ranka jedziemy w kierunku wyciągu (zdobywamy pół honorowo - głównie ze względu na mój stan). Wsiadamy na krzesełka, które w uroczej scenerii, prowadzą nas hop-hop ku górze. Tak trafiamy na górną stację Hala Szczawiny. Stamtąd dość uroczą (a jednak) stromizną udajemy się w kierunku Hali Miziowej. Nie idziemy żadnym szlakiem, acz na przełaj, wzdłuż trasy narciarskiej.

Jędrek niczym połączenie Korzeniowskiego i Bolta wbiega na górę - okoliczni zdobywcy zdumieni - że tak wątłe ciałko ma tyle siły i z impetem tnie ku górze.

Najmłodszy dociera jako pierwszy - dość głośno obwieszczając swój sukces :)

Docieramy do Schroniska na Hali Miziowej - tam zaliczamy krótką przerwę na Herbatę i naleśniki (palaczinki bez niczeho :D :D).

Obiekt jest godny uwagi - piękne, wyremontowane, prorodzinne schronisko! Oby każde z nich wyglądało jak te na Hali Miziowej. Nigdy w tak zadbanym obiekcie jeszcze nie byłam. Pyszna kuchnia, czysto, możliwość płatności kartą.

Po chwili wytchnienia znów lądujemy na szlaku - tym razem dzielnie wchodzimy na Pilsko. Nie idziemy za większością czarnym szlakiem - wybieramy żółty (jak się później okazuje - dzięki Bogu ;)).
Sam szlak może nie tak stromy jak czarny, ale może ciut dłuższy - co rekompensują nam piękne widoki na Korbielów i okolicę. Przedzieramy się wśród kamerdoli, skał, korzeni i kosodrzewiny - jest tak pięknie, że człowiekowi chce się żyć.
Na trasie trafiamy na patriotyczny akcent - grób żołnierza z czasów II WŚ. Chwila zadumy nad mogiłą i ruszamy dalej - albowiem musimy zdobyć szczyt - to nasz CEL :).
Po dość wyczerpującej wędrówce -> docieramy! Szczyt jest nasz! Wieje jak diabli, ludzi tłum, a widoki - przecudne! Widać Diablaka - nieco miejscami zaśnieżonego.
Schodzimy czarnym szlakiem - który jest niesamowicie stromy - szacun dla tych - którzy tu wchodzą wraz z całym ekwipunkiem ( a takich też widziałam - pełen podziw).

Nasza fotorelacja i zrzut z trasy, jak zawsze poniżej.


tu zostawiamy auto


Hala Szczawiny - chwila załamania, że trzeba iść do góry ;)


trasa - z początku płaska - potem zaczynają się przysłowiowe schody ;)







docieramy do Hali Miziowej











"idziemy żółtym szlakiem Mamo!"


Diablak


Grób Żółnierza





Jędrek wbiega na Pilsko





widok na Halę Miziową



a co tam - poturlam się w dół :)


TRASA

29/04/2018

niedziela, 22 kwietnia 2018

Zamek Bischofstein, Zamek Skaly i wieża widokowa na górze Čap, Adrszpasko-Teplickie Skały, Czechy Wschodnie

Zachęceni piękną pogodą i wiosną, która wg nas obudziła się już na dobre - ruszamy do naszych sąsiadów i eksplorujemy unikatowe miejsca. Takimi na pewno są Zamek Bischofstein (zwany inaczej Biskupi Kamień) oraz pozostałości po Zamku Skaly.

Nasza podróż odbywa się autem, obieramy trasę przez Mieroszów, Golińsk i Mezimesti - omijając w ten sposób liczne korki.

Pojazd można zaparkować przed samym zamkiem lub na dziedzińcu. Lokalizacja: TUTAJ

Okolica jest niesamowita, nie jest tłoczno - a czas mija w iście czeskim tempie - wszystko pomału i na spokojnie.

Na terenie Zamku Bichofstein prowadzona jest restauracja serwująca dania kuchni czeskiej (ceny nie są wygórowane, można płacić kartą i w PLN). Jako bonus - oczywiście dla smakoszy piwa - do dyspozycji lany Kozel oraz liczne piwa z lokalnych browarów. Dla damskiej publiczności - pyszne ciasta - Deser Pavlova i inne widoczne w lodówce przy wejściu do restauracji.
Na uwagę oczywiście zasługuje rosół - to tak jakby ktoś wybierał się przy niedzieli ;)

Obsługa jest bardzo miła, pomagają tłumaczyć kartę i próbują mówić po polsku.

Co najważniejsze - w samym zamku - superowy pokój zabaw dla dzieci, a na dziedzińcu - ogromy plac zabaw - gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.

Dookoła Bischofstein prowadzi ścieżka edukacyjna (co prawda nie szliśmy nią), jak również szlak widokowy wokół Czarnego Jeziorka oraz na Zamek Skaly (wraz z przepięknymi punktami widokowymi).

Jeśli chodzi o sam Zamek Skaly - jego historia jest bardzo ciekawa i sięga aż XIV wieku. Za zleceniodawcę podaję się niejakiego Mateja Salave z Lipy. Więcej informacji można doczytać na tablicy tuż obok zamku.

Kolejnym ciekawym miejscem, jest wieża widokowa na Cap (Bocian), wys. 786 m n.p.m. Budowlę wzniesiono stosunkowo niedawno, bo w 2014 r.

Za Capem jest malownicza ścieżka, którą my osobiście nie szliśmy - ale w wielu przewodnikach o niej wspominają. Także jeśli ktoś dysponuje czasem i siłami - zachęcamy.


Nasza trasa wyglądała następująco: TRASA

Tablica informacyjna tuż obok zamku Skaly (niżej pełne ujęcie)


źródło: http://wyszedlzdomu.pl

Lokalizacja:


źródło:http://wyszedlzdomu.pl

Nasze fotki :)



Plac zabaw przy zamku


Fragment ścieżki edukacyjnej:



a my idziemy na CAP :)













Liczne formacje skalne



Rozhledna Cap






Cap



Widok z wieży







Idziemy na Skaly i Czarne Jeziorko



























trasa wokół Jeziorka Czarnego