niedziela, 31 lipca 2016

Antonin + Wziąchowo Wielkie + Gołuchów

Są takie miejsca na ziemi, do których lubimy wracać. Skąd to się bierze? Może sentyment?
Mimo, iż Antonin nie jest ekskluzywną mieściną - niemalże raz w roku ją odwiedzamy.
Rodzicom zawsze wtedy kręci się łza w oku. Jak tylko przekroczymy próg ośrodka, przypominają nam letnie eskapady, spanie pod namiotami, epickie wyprawy maluchem i poświęcenie rajstop dla dobra podróży.
Same często wracamy do starych zdjęć. Obserwujemy z żalem obrazy, gdzie cała rodzina zbierała się przy namiotach. Nic tak nie łączyło jak wspólna kuchnia, wspólne biwakowanie i biesiadowanie. W tle stare auta, ruskie namioty, muzyka i gwar małych dzieci. O wozach drabiniastych, chlebie zamawianym w wiejskim sklepie - uważam, że też należy wspomnieć.

Czasy już nie te same, pod namioty nikt nie jeździ, a rodzina rozpierzchła się po świecie i żyje własnym życiem, Pogoń za lepszym jutrem? Czy izolacja od korzeni?

Tego nie wie nikt. Wiele się zmieniło - wszystko idzie z duchem czasu - nawet ośrodek w Antoninie ma nieco przypudrowaną infrastrukturę - ale mimo wszystko, gdzieś "zza liści" wyłania się jakiś czar PRL. Można zamknąć oczy i przenieść się do tego co było ;) i chyba dlatego każdy z nas lubi tu wracać (i wraca tu już 4-te pokolenie).











Jak Antonin - to obowiązkowo zaliczamy Pałac Radziwiłów (i znów pojawiają się rodzinne opowieści o pradziadkach, dworkach i rodzinie Niegolewskich herbu Grzymała).

Uwielbiam ten pałacyk, zapach starego drewna, fortepian, muzyka klasyczna w tle - cudo.

Udajemy się z dziadkami trasą wiodącą od ośrodka Lido. Boczne wejście dalej czynne (jak za dawnych czasów), a komary tną jak wściekłe :). Trasa ok. 2-3 km dookoła pałacu jest przecudna. Warto obejść obiekt z każdej strony i choć na chwilę się przenieść do innej epoki ;)




















Wizytę w Antoninie kończymy w Wziąchowie Wielkim - w naszym ulubionym Dworku Pod Herbem (http://dworekpodherbem.dobrynocleg.pl/)







Z Wziąchowa przemieszczamy się do Gołuchowa do Zamku Czartoryskich (http://www.mnp.art.pl/muzeum/oddzialy/muzeum-zamek-w-goluchowie/).

Cudne miejsce, mogę o nim opowiadać godzinami (dodam, że warto brać przewodnika przy wizycie w zamku). Piękny zespół pałacowo - parkowy. Dodatkową atrakcją jest zagroda ze zwierzętami (w tym żubrami). Na zwiedzanie obiektu - trzeba poświęcić niemalże cały dzień. 

Trasa wokół zamku - to ogrom hektarów - i przyznam, że warto obejść wszystkie zakamarki!

















Z zamku w Gołuchowie udajemy się na okoliczne jezioro - polecamy - super infrastruktura! 









niedziela, 24 lipca 2016

Ostas

Będąc pod wrażeniem Bromouvskich Sten, postanawiamy odwiedzić Ostas.
Posiadamy mapę Czech (a w zasadzie szlaków turystycznych), więc odnalezienie miejsca do parkowania, a nawet początku szlaku - nie stanowi większego problemu.

W pierwszej kolejności uderzamy na Górny Labirynt, a na deser zostawiamy sobie Koci Hrad (i przyznam, ze jesteśmy nieco rozczarowani tym deserem).

Pierwsza część wyprawy obfituje w przecudne formy skalne (Paweł stwierdza, ze Ostas jest lepszy od Broumovskich Sten), cudne przejścia, schodki (trzeba się trochę nawspinać) i....mnóstwo jagód!